Najpierw pozwolę sobie na osobisty wstęp:
Zakochałam się. Mój wybranek jest perfekcyjny, ma idealne kształty, jest zawsze przy mnie, mogę na niego liczyć i dzięki niemu nauczyłam się wielu nowych rzeczy. Och och och ♥
Dobra, bez jaj - wiadomo że ja i xoxo jesteśmy kompletnymi forever alone.
Jednak nie oszukałam was do końca, bo znalazłam kogoś takiego. Może nie 'kogoś', a 'coś'. To... eyeliner master precise z Maybelline! Musieliście się spodziewać, że to ciuch lub kosmetyk, prawda? :D Wyglądało ogólnie to tak, że wchodząc do Rossmanna nastawiona byłam na eyeliner. Nie zastanawiając się długo podeszłam do tego z Miss Sporty, który xoxo pokazywała wam w TYM poście. Jednak doszłam do wniosku, że jest bardziej szary niż czarny, a ja nie jestem na tyle wprawiona by poprawiać go aby uintensywnić (nie mam pojęcia czy jest takie słowo, ale rozumiecie chyba o czym mówię :) ) jego kolor. Przeszłam alejkę z kosmetykami jeszcze parę razy, aż natknęłam się na ten. Od razu spodobała mi się jego cieniutka końcówka, potem kolor a na końcu - cena. 19,19zł. Stojąc przed wyborem Miss Sporty (14,99zł) i Maybelline (19,19zł) wybrałam ten drugi. Podchodząc do kasy okazało się jednak, że kosztuje 23zł. 'Dobra' - pomyślałam - 'raz zainwestuję w siebie'. Nie przedłużając już, krótko przedstawię wam plusy i minusy.
+ prawdziwie czarny kolor
+ cieniutka końcówka
+ trwałość (nie poprawiam go podczas dnia)
+ łatwo się zmywa
+ jest prosty w obsłudze, dobry dla początkujących
+/- cena
- 'dzióbek' od 'kociego oka' po paru godzinach odbija się na dolnej powiece
To chyba tyle chciałam wam powiedzieć. Buziaki, i przypominam o obserwowaniu bloga!
littlepate
zakaz kopiowania zdjęć bez zgody autorki.
Zakochałam się. Mój wybranek jest perfekcyjny, ma idealne kształty, jest zawsze przy mnie, mogę na niego liczyć i dzięki niemu nauczyłam się wielu nowych rzeczy. Och och och ♥
Dobra, bez jaj - wiadomo że ja i xoxo jesteśmy kompletnymi forever alone.
Jednak nie oszukałam was do końca, bo znalazłam kogoś takiego. Może nie 'kogoś', a 'coś'. To... eyeliner master precise z Maybelline! Musieliście się spodziewać, że to ciuch lub kosmetyk, prawda? :D Wyglądało ogólnie to tak, że wchodząc do Rossmanna nastawiona byłam na eyeliner. Nie zastanawiając się długo podeszłam do tego z Miss Sporty, który xoxo pokazywała wam w TYM poście. Jednak doszłam do wniosku, że jest bardziej szary niż czarny, a ja nie jestem na tyle wprawiona by poprawiać go aby uintensywnić (nie mam pojęcia czy jest takie słowo, ale rozumiecie chyba o czym mówię :) ) jego kolor. Przeszłam alejkę z kosmetykami jeszcze parę razy, aż natknęłam się na ten. Od razu spodobała mi się jego cieniutka końcówka, potem kolor a na końcu - cena. 19,19zł. Stojąc przed wyborem Miss Sporty (14,99zł) i Maybelline (19,19zł) wybrałam ten drugi. Podchodząc do kasy okazało się jednak, że kosztuje 23zł. 'Dobra' - pomyślałam - 'raz zainwestuję w siebie'. Nie przedłużając już, krótko przedstawię wam plusy i minusy.
+ prawdziwie czarny kolor
+ cieniutka końcówka
+ trwałość (nie poprawiam go podczas dnia)
+ łatwo się zmywa
+ jest prosty w obsłudze, dobry dla początkujących
+/- cena
- 'dzióbek' od 'kociego oka' po paru godzinach odbija się na dolnej powiece
To chyba tyle chciałam wam powiedzieć. Buziaki, i przypominam o obserwowaniu bloga!
littlepate
zakaz kopiowania zdjęć bez zgody autorki.
jestem zdecydowanie wielbicielką tych cieniutkich kresek, dlatego właśnie na drugich zdjęciach z grubszą kreską mam pół twarzy - bo na drugiej połowie mi zwyczajnie nie wyszło xD
